Gruzja - Wstęp
![]() |
Cminda Sameba pod Kazbekiem |
Kiedyś ktoś mi powiedział „Gruzja jest piękna”. Gruzja? Tak,
coś kiedyś słyszałam o tym kraju, ale co tam jest? Nie mam pojęcia. Szybkie
spojrzenie do Internetu. Pierwsze co się wyświetla – Cminda Sameba pod
Kazbekiem. Na kolejnych zdjęciach widoki niczym z Władcy Pierścieni. I już
wiem, że muszę tam pojechać.
Planowaliśmy 2 tygodnie wyprawy. Na początku myślałam, że to
dużo jak na tak niewielki kraj. W końcu Gruzja zajmuje zaledwie 69 tyś. Km2,
czyli prawie 5 razy mniej niż Polska! Jednak dość szybko wróciłam na ziemię
kiedy podczas wypisania głównych punktów podróży okazało się, że nie zrobimy
nawet połowy z tego co planowaliśmy. Dlatego tym razem postawiliśmy na ogólne
zobaczenie całego kraju, a następnym razem skupimy się na tym, co nam się
najbardziej podoba – czyli Swanetii i Tuszetii.
Termin uzależniliśmy od cen biletów lotnicznych, które
wybieraliśmy już w marcu. Padło na początek lipca. Po ich zakupie i zajrzeniu
do przewodnika trochę się przestraszyłam czytając o niekorzystnych warunkach
pogodowych w tym miesiącu – temperatury około 40 stopni przy wilgotnym
powietrzu. Wrócimy ugotowani – jak nic! Jednak nie taki diabeł straszny i
pogoda była idealna niemalże przez cały wyjazd. Choć bez czapki i filtra 50+
się nie obeszło. Z drugiej strony w wyższych partiach gór bardzo cieszyłam się
z posiadania kurtki i ciepłego śpiwora – jak to się mówi… wszystko dąży do
równowagi. Swoją drogą niesamowite jest to, że w Gruzji jednego dnia możemy
stać na chłodnym lodowcu, żeby kolejnego dnia smażyć się na słonecznej plaży.
![]() |
Morze Czarne - Batumi |
Jedną z rzeczy które mnie bardzo zastanawiały był język –
jak się będziemy tam komunikować? Podobno większość starszych osób mówi po
rosyjsku, ale ja go nie znam. Część młodszych mówi po angielsku, ale nie jest
ich wiele. Paweł napomknął, że uczył się rosyjskiego, a ja podjęłam nieudolną
próbę nauki gruzińskiego. Jakoś to będzie, w razie czego mieliśmy rozmówki – i
takie, i takie. W praktyce okazało się, że tylko naprawdę młodzi ludzie nie
znają rosyjskiego, a umiejętności Pawła powaliły mnie na kolana ponieważ potrafił
się on dogadać w niemal każdej sprawie. Zaskoczył mnie też poziom znajomości
angielskiego niektórych osób, ale o tym później… Ja z pewnością wróciłam do
Polski z dodatkową motywacją do nauki języków obcych.
Co ciekawe „Gruzja” jest nazwą pochodzenia rosyjskiego. Sami
Gruzini nazywają ją Sakartwelo, a siebie Kartweli. Rosjanie bardzo lubili
nazywać to co już jest nazwane, dlatego niejednokrotnie można spotkać się z
podwójnym nazewnictwem. Weźmy chociażby najdłuższą rzekę – Mtkwari (Kura).
Czasami można się zdziwić :)
Przed wyjazdem do Gruzji nie trzeba się martwić o wizę,
ponieważ od 2005 roku został zniesiony obowiązek wizowy dla obywateli Unii
Europejskiej. Do Gruzji można się dostać posiadając dowód osobisty lub paszport
– dla pewności wzięliśmy oba dokumenty. Myślę że najwygodniejszą formą
transportu są linie lotnicze – Wizzair i LOT. My skorzystaliśmy z oferty
Wizzair i zapłaciliśmy średnio 450zł/os za jeden lot już ze wszystkim
(dodatkowy bagaż, odprawa itd. – pamiętajcie że w Wizzair za wszystko się
dodatkowo płaci). Walutą jest Lari (GEL), a ceny są podobne do tych w Polsce. Łącznie
na wszystko wydaliśmy po ok. 2500zł – myślę że to całkiem dobra kwota jak na 2
tygodniową wyprawę.
Czy warto tam pojechać? WARTO. Dla zapierających dech w
piersiach widoków. Dla przeżycia niezapomnianej przygody. Dla oderwania się od
rzeczywistości. Dla docenienia Polski :) Właściwie jedyną rzeczą która mnie rozczarowała była legendarna gruzińska
gościnność. Być może ona już zanika, być może po prostu trafialiśmy na
nieodpowiedni czas, miejsca lub ludzi. Na pewno za wiele się z nią nie
spotkaliśmy, wręcz mieliśmy wrażenie, że patrzy się na nas jak na chodzące
bankomaty. A szkoda…
![]() |
Trekking do jeziorek Koruldi |
Plan:
Dzień 1 – Przylot do Kutaisi. Mestia.
Dzień 2 – Uszguli - trekking do lodowca pod Szcharą.
Dzień 3 – Trekking do lodowca Czalati.
Dzień 4 – Trekking do jeziorek Koruldi.
Dzień 5 – Tbilisi.
Dzień 6 - Dawid Garedża.
Dzień 7 – Miasto skalne Upliscyche.
Dzień 8 – Kazbegi i trekking do cerkwi Cminda Sameba.
Dzień 9 – Wąwóz Darialski i wodospady Gweleti.
Dzień 10 – Trekking pod Kazbek.
Dzień 11 – Powrót do Tbilisi.
Dzień 12 – Batumi.
Dzień 13 – Ogród Botaniczny w Batumi.
Dzień 14 – Kutaisi i powrót do Polski.